Szukaj na tym blogu

niedziela, 9 marca 2014

Instrukcja obsługi człowieka

from www.talkandroid.com
Współczesny świat pełen jest przedmiotów, a do większości z nich dołączana jest instrukcja obsługi. Dzięki temu wiemy, że telefon służy do kontaktowania się z innymi,  a żelazko do prasowania, a nie na odwrót. Zazwyczaj ufamy temu co napisane jest w instrukcji, więc nie wkładamy kota do pralki, aby go wykąpać ani, gdy chcemy jechać do przodu, nie wrzucamy wstecznego biegu. Wiemy, że wszelkie odstępstwa od instrukcji mogą skończyć się co najmniej nie najlepiej dla nas lub dla rzeczy, którą się właśnie posługujemy. Instrukcja obsługi, zwłaszcza ta dobra, zawiera w sobie również wskazówki postępowania w przypadku awarii oraz adresy serwisów technicznych, których bezwzględnie się słuchamy, oby tylko bardziej czegoś nie zepsuć.

Z ludźmi niestety postępujemy trochę inaczej ... Tu zazwyczaj wydaje nam się, że wszyscy wokół nas powinni "działać" tak samo jak my, a wszelkie odstępstwa od tej reguły traktujemy jako awarię. Ciężko jest nam się pogodzić z tym, że każdy ma swój sposób działania i myślenia, a jeszcze ciężej z tym, że nie ma jedynej słusznej metody postępowania w przypadku awarii. Nawet jeśli już wiemy co i jak z daną osobą to i tak zawsze jakoś odruchowo idziemy za wskazówkami zapisanymi w naszej osobistej instrukcji obsługi, jakby nie pamiętając o tym, że  ta druga osoba funkcjonuje na odmiennych zasadach i że to co nam pomaga, jej może zaszkodzić.

Trzeba nam ciągle na nowo czytać drugiego człowieka i ufać, że odmienność drugiej osoby, nie jest wcale oznaką jej złej woli, ale czymś tak naturalnym, jak to, że pralka pierze ubrania, a nie zmywa naczyń a samochód jeździ, a nie lata ...

czwartek, 20 września 2012

Serce na dłoni

from mukakis.pl
from mukakis.pl


Gdyby nasze serca potrafiły sterować układem krwionośnym na odległość, np. na zasadzie"fifirifi", to wtedy można by bez trudu zobaczyć czyje serce do kogo należy....


Wszelkie relacje jakie nawiązujemy w życiu można by sklasyfikować według poziomu dostępności do własnego serca:

Poziom 1 - MOJE serce jest  przede wszystkim MOJE  i NIKOMU nic do tego
Poziom 2 - tak, mogę Ci OPOWIEDZIEĆ o moim sercu, ale nawet nie licz że Ci je pokażę
Poziom 3 - czasem, gdy mam wyjątkowo dobry humor  i nic mnie aktualnie nie boli, mogę Ci pozwolić ZERKNĄĆ na moje serce, ale tylko na CHWILECZKĘ,
Poziom 4 - popatrz, oto moje serce, mogę Ci je pokazać ZAWSZE,  kiedy tylko zechcesz, ale pamiętaj że jest ono MOJE
Poziom 5 - będzie mi bardzo miło, jeżeli DOTKNIESZ mojego serca, tylko uważaj, trzeba to zrobić bardzo DELIKATNIE
Poziom 6 - tak, możesz  przez chwilę POTRZYMAĆ moje serce w swoim dłoniach, tylko proszę, nie upuść
Poziom 7 - proszę, oto moje serce, OPIEKUJ się Nim najlepiej jak umiesz, bo jeśli stanie się mu coś mu złego, na pewno Ci je ODBIORĘ
Poziom 8 - proszę, oto moje serce, mimo iż bardzo się BOJĘ, chcę byś to Ty NOSIŁ Je w swoich dłoniach
Poziom 9 - PROSZĘ OTO MOJE SERCE.

Czy wszystkie moje relacje znajdują się na odpowiednim poziomie? Nie za niskim i nie za wysokim - takim akurat.
Co trzeba zmienić, poprawić?
Jaki poziom dostępności "wyznaje" druga strona? Wyższy? Niższy? Taki sam?


sobota, 14 kwietnia 2012

ZUS... czyli ubezpieczenie na życie po katolicku

Ostatnio uświadomiłam sobie w jaki sposób w moim życiu dzieją się pewne (czyt. najważniejsze) rzeczy:
Zapragnąć - Uwierzyć - Stanie się


Krok 1: Zapragnąć: oto początek wszystkiego, najbardziej  kluczowa sprawa w całym procesie "dziania się różnych rzeczy", jak to się mówi: tu jest pies pogrzebany.... zapragnąć... Co to znaczy? Może mały quiz:


Czy zapragnąć to: 
A) Zgodzić się na coś, bo wszyscy wokół mówią, że tak właśnie powinno być, że tak właśnie powinnam(powinienem) czuć, myśleć, postępować;
B) Nieustannie ( czyt. w każdej wolnej chwili) myśleć i marzyć o czymś, czego brak jest dla nas dotkliwie odczuwalny, prosić o spełnienie tego pragnienia oraz przyznawać się przed innymi, że tego właśnie by się chciało;
C) Z braku lepszej ewentualności stwierdzić, że w sumie coś takiego mogłoby się mieć, ale jak się nie uda to i się nic nie stanie ...

Wg mnie B:) i tylko taka postawa  (gorącego, niczym węgielki z ognia, pragnienia) pozwala na uczynienie kolejnego kroku ... niestety wielu  z nas już na początku popełnia błąd "niechciejstwa".

Krok 2: Uwierzyć.... Przyjąć za pewnik, że to, czego tak gorąco się pragnie, jest możliwe, że jest to jest w zasięgu ręki, że może zostać mi dane, nawet jeśli po ludzku na to nie zasługują, uwierzyć i czekać aż....

Krok 3: Stanie się ... tak, to po prostu "samo" się stanie... 

czwartek, 16 lutego 2012

Afera pączkowa

Chyba zaczynam się starzeć.... z roku na rok staję się coraz większym świątecznym malkontentem...
Trudno jednak o inne zachowanie jak przez cały dzień słyszy się na okrągło kto ile zjadł pączków i dlaczego zamierza zjeść jeszcze kilka... 
I znów niezmiernie ciekawe święto zostało sprowadzone do poziomu komercyjnego...

Dawniej tłusty czwartek był początkiem końca karnawału (konkretnie jego ostatniego tygodnia), więc trzeba było jeszcze się najeść, napić i natańczyć przed  Wielkim Postem, bo później to już tylko czekało człowieka 40 dni modlitwy, postu i jałmużny....  
A dziś... niekiedy nawet między Tłustym Czwartkiem i Środą Popielcową nie widać  cienia różnicy... więc co tu świętować?


czwartek, 1 września 2011

Pięta Achillesa

Cytując za: http://pl.wiktionary.org/wiki/pi%C4%99ta_Achillesa Pięta Achillesa to czuły punkt, czułe miejsce, słabość... Ostatnio uświadomiłam sobie jak wielką słabością jest odwracanie się na owej pięcie i jak niewiele trzeba byśmy z tego odwracania się od kogoś na pięcie (czyli tzw. fochania) korzystali na okrągło...

Nie wiem czy znacie to uczucie jak wzbiera w Was złość, irytacja,  wkurzenie i takie tam  i w tunelu pojawia się tylko jedno światło: rzucić to wszytko, odwrócić się na pięcie, strzelić focha, zamilknąć na wieki i mieć wszytko gdzieś... Ja znam!

A próbowaliście kiedyś  nie iść w stronę światła?!? To dopiero jest uczucie, gdy poskromi się własnego focha, zmiażdży go  w zarodku, zetrze na proch i pomyśli się o drugim człowieku zamiast osobie, wyciągnie reke na zgodę, wybaczy ...

Jakie to uczucie? Tego się nie da opisać. Żeby się przekonać musicie spróbować sami:)
Dzień bez utarcia nosa naszemu fochowi, to dzień stracony!







czwartek, 25 sierpnia 2011

Życie jak puzzle...


Kto ma w wprawę w układaniu, ten wie, że wszytko zawsze pięknie składa się w całość, czasem szybciej a czasem powolutku, ale zawsze udaje się dopasować do siebie puzzel po puzzelku...

Co ciekawe, zawsze w trakcie tej układanki, zwłaszcza gdy obrazek jest już prawie cały, okazuje się, że brakuje Ci jednego czy dwóch elementów, których  za nic w świecie nie możesz  odnaleźć lub dopasować...

Wtedy zawyczaj zaczyna się dochodzenie:
"Może gdzies spadł, a może zjadł go pies, a może to było jakieś wybrakowane pudełko..."
Jeżeli nasze śledztwo nie zakończy się pomyślnie, odpuszczamy sprawę zaginionego puzzla,  mając lichą  nadzieję, że może jeszcze się znajdzie... i bierzemy się za resztę układanki...

A potem zawsze na końcu okazuje się, że poszukiwany puzzel był w tym samym pudełku co cała reszta, tylko wyglądał zupełnie inaczej niż się nam wydawało że wyglądać powinien .... a on i tak pasuje jak ulał do całej układanki!!!

Mówią, że wszytko ma swój czas i miejsce ...
Potrzeba tylko trochę lub nieco więcej cierpliwości, a przyjdzie taka chwila, gdy jak w puzzlach, tak i w życiu, znajdzie się to, czego szukamy, nawet jeśli miałby to być ostatni element naszej całej życiowej układanki...:)

Z nadzieją
Puzzlomaniaczka




sobota, 12 lutego 2011

Zapach miłości ...

14 luty ....
...zawsze wydawało mi się, że Walentynki to tylko i wyłącznie wielkie amerykańskie komercyjne święto,
w głowie pojawiały mi się argumenty, że kochać trzeba zawsze, a nie tylko od święta,
że takie święto, to karykatura miłości, że niepotrzebnie zachwycamy się tym co proponują nam media ...

Dziś jednak spojrzałam na nie nieco inaczej...

Uświadomiłam sobie, że wszytko zależy od tego, jak podejdziemy do tego dnia!
Owszem można pójść do kina na badziewną polska komedię romantyczną o wszystkim i o niczym,
można zjeść "romantyczną" kolację w wypchanej parami restauracji,
można obłożyć się czerwonymi różami i serduszkami,
można rozsyłać kartki pełne pocałunków i słów "Kocham Cię"...

ale można też...
usiąść w pokoju i po prostu porozmawiać o Miłości,
można znaleźć chwilę na to, by zastanowić się co to znaczy tak naprawdę Kochać,
można zadać sobie kilka prostych, ale i najtrudniejszych pytań: czy Kocham?, kogo Kocham? czy chcę w ogóle Kochać?

Bo każde święto, nawet najmniejsze, które przyjdzie Ci namyśl,
nie jest po to, by tylko tego danego dnia świętować,
nie jest po to, by tylko tego dnia pamiętać o treści tego święta,
nie jest po to,  by włożyć granatową spódniczkę i białe rajstopki, a włosy uczesać w warkoczyki... bo przecież jest ŚWIĘTO!

Ale święto jest po to, by przypomnieć nam, że to co świętujemy, jest bardzo ważne!
Święto jest po to, by wyrwać nas z zabiegania, codzienności, pracoholizmu i przypomnieć nam o tym, o czym może na co dzień zapominamy.

Święto jest w końcu  po to, by nas przemienić, tak  byśmy takiego święta już nigdy nie potrzebowali, bo każdy dzień będzie dla nas takim świętem.